Pierwsza i zarazem najważniejsza zasada brzmi:
„Posiadanie lustrzanki (tudzież aparatu) nie czyni z Ciebie FOTOGRAFA! Czyni Cię jedynie posiadaczem lustrzanki (tudzież aparatu)!”
I to jest zdanie, które musisz raz na zawsze zapamiętać! Ponieważ to nie aparat robi tak naprawdę zdjęcie, tylko OSOBA, która naciska spust migawki…
Dlatego też w tym poście dowiesz się:
– > O moich początkach i dlaczego droga, którą wybrałam, uważam za najbardziej słuszną.
– > Dlaczego sprzęt, marka, cena nie są tak ważne, jak ci się wydaje.
– > Dlaczego nie każdy jest i może być fotografem?
– > Odpowiedzi na pytania: Jak sprzęt wybrać na początek? Od czego zacząć?
Generalnie, nie zamierzam zanudzać genezą mojej wielkiej, przygody z fotografią. Przytoczę małe fragmenty, ponieważ po dziś dzień, mimo że fotografuję od przeszło 14 lat, uważam, że droga, którą podążałam i sposób, w jaki się rozwijałam, był najlepszy. Z tej części wpisu dowiesz się dlaczego. 🙂
o moich początkach i dlaczego droga, którą wybrałam, uważam za najbardziej słuszną
Moja podróż z fotografią zaczęła się od znalezienia (przez moją mamę) aparatu. Był to malutki, kompaktowy, w 100 procentach amatorski aparacik marki Olympus ( szczęście miałam takie, że jak na tamte czasy aparat ten był naprawdę fajnie wyposażony i raczej „z wyższej” półki ). Ale to właśnie dzięki niemu najzwyczajniej w świecie zaczęłam robić zdjęcia – i dokładnie od tego trzeba zacząć. Nie ważne czym, uwierz mi, do tego zadania nada się świetnie nawet telefon (prawdę mówiąc, telefony mają teraz aparaty, że mucha nie siada!) Chodzi o to, żeby po prostu robić zdjęcia, fotografować wszędzie i wszystko w poszukiwaniu tego co nas zainteresuje, tego co będzie sprawiało nam przyjemność i będzie miłe (najpierw!) dla naszego oka.
Pamiętaj – zawsze rób coś dla siebie i własnej satysfakcji, a dopiero potem dla innych.
Ja tym moim maleństwem zaczęłam robić zdjęcia wszystkiemu. Zapisałam się na zajęcia do pracowni fotograficznej ( pozdrawiam Marzenkę i naszą całą pracownianą ekipę!) gdzie nauczyłam się podstaw fotografii, zrealizowałam swoje pierwsze sesje, tam miały miejsce moje pierwsze wystawy i konkursy (i to właśnie tym małym skrzatem!)
Z czasem, (na sto milionów procent było to powyżej roku), ponieważ złapałam mega bakcyla i chciałam iść dalej, na co maluszek niestety mi już nie pozwalał (przypomnę raz jeszcze, że był to zwykły najzwyklejszy aparacik kompaktowy taki powiedzmy na wycieczkę) wspólnymi siłami razem z mamą, zakupiłyśmy mój pierwszy poważniejszy aparat – i NIE, NIE BYŁA TO LUSTRZANKA! Był to dalej aparat kompaktowy, tylko już nieco bardziej rozbudowany.
Tym aparatem wykonałam dziesiątki, o ile nie setki tysięcy zdjęć. Nauczył mnie cierpliwości, oka, pracy z aparatem, wszystkiego czego potrzebuje młody fotograf, który pragnie nauczyć się pracy a nie pójścia na łatwiznę w stylu „aparat zrobi za mnie”.
I dopiero wtedy, kiedy ten aparat przestał mi wystarczać, a minęło znowu co najmniej z 2 lata, kiedy kupiłam PIERWSZĄ LUSTRZANKĘ ( i to używaną!) dokładnie Canon 40d z dwoma obiektywami: kitowskim 18-55 (jeżeli macie już kupować lustrzankę to błagam, strzeżcie się tego szkła jak ognia!) oraz także słabiutkim 70-300 – ale miał mega zoom, więc byłam mega zajarana.
Prawda jest taka, że kiedy człowiek wie, co z czym się je i jakie funkcje, za co odpowiadają, to nawet kiepskim sprzętem może zrobić zdjęcia, które planuje sobie w głowie, serio! : )
I tak też było, tym zestawem robiłam naprawdę dobre zdjęcia! Jednak wraz z edukacją rosły chęci na więcej…wtedy kupiłam pierwszą STAŁKĘ ( obiekyw stałoogniskowy, mówiąc po ludzki taki, który nie ma zoomu, ma tylko i wyłącznie jedną odległość i aby ją zmienić to ty musisz podejść lub się wycofać od fotografowego przedmiotu/scenerii, ale o tym będzie wkrótce oddzielny post! Bądź czujny!) i tak też narodziła się moja miłość do tych szkieł ( szkła w slangu foto to oczywiście obiektywy : ) ).
Mój pierwszy obiektyw stałoogniskowy to Canon 50mm 1.8 i po dziś dzień uważam, że jest to rewelacyjne szkło na początek!
1.8 jest to światło – a jak pewnie się domyślacie, światło jest najważniejsze w fotografii dlatego już teraz (mimo, że post o tym pojawi się wkrótce) zaznaczę, że im jaśniejszy obiektyw – czyli im światło/przysłona ma mniejsza wartość jak np. 1.4, 1.8, 2.0, 2.2 tak do 2.8 —> tutaj kończą się jasne obiektywy, tym LEPIEJ! ) dzięki temu otrzymamy jaśniejsze zdjęcia, większa głębię ostrości, ładniejsze i bardziej realistyczne kolory i wiele, wiele innych zalet nad którymi będę się rozpływać w poście o sprzęcie.
Dlatego też jeżeli będziesz już stał przed wyborem zakupu obiektywu do swojej lustrzanki to, proszę wybierz zamiast kitowego 18-55 (który jak nazwa wskazuje, jest DO KITU) zakup od razu jaśniejszego, a na pewno nie pożałujesz. I to tak naprawdę jedyna rzecz, która ma większe znaczenie przy doborze sprzętu. Reszta zależy od Ciebie.
Po Canonie 40 d w końcu zakupiłam jego lepszego kuzyna czyli Canon 50d – w metalowej obudowie i po dziś uważam ten sprzęt za jeden z najlepszym produktów. Nie do zajechania, mega trwały i wytrzymały a do tego bardzo profesjonalny.
Zanim przeszłam na pełne klatki ( służące do profesjonalnej fotografii), fotografowałam właśnie tym aparatem, a nawet dwoma, bo od kiedy zaczęłam na poważnie fotografować śluby (a moja flota obiektywów to głównie stałki), okazało się, że drugie body (aparat) jest mi niezbędny. I takim oto sposobem kupiłam drugie, dokładnie takie samo body. Skoro zdecydowałam się na dwa identyczne aparaty to chyba o czymś świadczy prawda?
Jeden z nich ma wciąż honorowe miejsce na mojej szafce i zabieram go na wycieczki na końskim grzbiecie lub inne przechadzki. : )
Podsumowując, obecnie mam dwa aparaty pełnoklatkowe, wciąż marki Canon ( dlatego nie podpowiem Ci, jaki wybrać aparat z floty Nikona czy innych, ponieważ od zawsze towarzyszą mi Canony), kilka obiektywów stałoogniskowych i jeden, niesamowity teleobiektyw 70-200, którym głównie fotografuję konie.
Dlaczego o tym opowiadałam?
Chciałam ci udowodnić, że natychmiastowy zakup lustrzanki wcale nie jest najlepszą z dróg, które masz do wyboru.
Lustrzanki, są tak skonstruowane (dzięki lustrom rzecz jasna), że od razu, same z siebie robią „lepsze” zdjęcia. Ale to nie znaczy, że te zdjęcia będą dobre.
Jeżeli chcesz być fotografem, to musisz umieć poradzić sobie i zrobić niesamowite zdjęcie każdym sprzętem, przy każdej okazji i w każdych warunkach.
Ja, dzięki mojemu doświadczeniu, wiem technicznie bardzo dużo i bardzo wiele z tego umiem wykorzystać i wykorzystuje na co dzień, dzięki czemu moje zdjęcia są już naprawdę dobre w puszcze (czyli w aparacie) jeszcze przed obróbką. I Tobie życzę tego samego. : )
Dlaczego sprzęt, marka, cena nie są tak ważne, jak ci się wydaje.
Bardzo często słyszę pytanie w stylu: „Jakim aparatem robisz zdjęcia?” , „O, a jakim to obiektywem?” , „Jak aparat polecasz na początek?”, itd., i… ogromnie nienawidzę tych pytań! Powyższy punkt o mojej historii powinien już was częściowo naprowadzić na odpowiedź, ale dla jasności wyjaśnię.
Zacznę od przypomnienia, że NIE SPRZĘT ROBI ZDJĘCIA. I podkreśla to naprawdę masa zawodowych fotografów i uwierz mi, nie mówią tak dlatego, że ich sprzęt jest jakaś ogromną tajemnicą i nie chcą zdradzać, na czym pracują. Po prostu prawda jest taka, że to nie ma większego znaczenia. Rzadko kto zaczyna od sprzętu z najwyższej półki, a mimo to wybija się w jakiś sposób na rynku i robi się „dobry i popularny” – chciany.
Powyżej napomknęłam już jak dobry warsztat (czyli odpowiednia wiedza i umiejętności ) są ważne i żaden super aparat na wypasie nie zrekompensuje Ci niewiedzy!
Dlatego nie ma większego znaczenia czym fotografujesz, ile kosztował Twój aparat i obiektywy.
Liczy się tylko efekt końcowy, to co prezentujesz światu. To, jak wyglądają Twoje zdjęcia i jakie masz do nich podejście.
Bo jeżeli będziesz uważał, że telefonem nie da się zrobić super zdjęcia to będzie to tylko i wyłącznie TWOJA WYMÓWKA! Bo mam multum super fotek, które wykonane zostały właśnie telefonem:
Dlaczego nie każdy jest i może być fotografem?
Żyjemy w czasach kiedy każdy ma aparat. Nie mówię o aparacie samym w sobie takim jak kompakt, lustrzanka czy modne ostatnio bezlusterkowe. Mówię tutaj przede wszystkim o telefonach. Dzięki takiemu dobrodziejstwu każdy z nas MOŻE robić zdjęcia, i robi, ale nie znaczy, że jest już fotografem.
Coraz więcej osób rezygnuje z usług zawodowego fotografa bo „przecież mam aparat, mogę sam zrobić zdjęcia.” albo „Mój znajomy ma lustrzankę, zrobi kilka fotek i potem będzie się z nami bawił.”
Ale pomyśl… na pewno nie raz na własne oczy widziałeś taką sytuacją lub sam jej doświadczyłeś. Jaki był tego skutek? Podejrzewam, że w przynajmniej 90% przypadków bardzo podobny… Nieostre, poruszone zdjęcia napstrykane bez pomyślunku, bez pomysłu, bez wizji. Poucinane, w najlepszym wypadku nogi, albo co gorsza głowy. Niedoświetlone lub przepalone zdjęcia, często prezentujące… nic. Mogę wymieniać i wymieniać, ale nie o to chodzi.
Dążę do tego, że bycie fotografem jest odpowiedzialnym zadaniem. Ktoś powierza nam zatrzymanie swoich wspomnień. Zaprasza do swojego życia i prosi o uwiecznienie najważniejszych, najpiękniejszych momentów. Uważasz, że jest to łatwe? Oprócz zrobienia świetnych zdjęć, wchodzisz w świat tego człowieka. Wobec czego musisz się odpowiednio prezentować i zachowywać (będzie także o tym post!). Więc nie dość, że spada na Ciebie ogromna odpowiedzialność z powierzonego zadania to jeszcze musisz pięknie wyglądać i się uśmiechać, mimo że nie zawsze wszystko idzie po Twojej myśli…
Ponadto, jak wspomniałam, nie każdy „ma oko” czyli widzi kadry, ujęcia, to jakie chce zrobić zdjęcie. Niektórzy (nawet fotografowie!) po prostu naciskają bezmyślnie spust migawki i liczą na to, że „coś się wybierze” i zazwyczaj „coś tam” się wybiera, ale ile takie zdjęcia dla Ciebie znaczą? Dla mnie dobre zdjęcie to takie, którego nie trzeba tłumaczyć, mówi samo za siebie. Samo, opowiada swoją historię, którą tworzą fotografowane osoby, miejsca, czas, ale także sam fotograf.
Dlatego też ja, nie chodzę do znajomego mechanika, który „coś tam” naprawia, sama nie chodzę do fryzjera, który „coś tam” strzyżę i Tobie nie radze wybierać znajomej osoby, która „coś tam” fotografuje. 🙂
Wybierz kogoś, kto swoimi pracami prezentuje 110% profesjonalizmu, w każdym tego słowa znaczeniu.
Odpowiedzi na pytania: Jak sprzęt wybrać na początek? Od czego zacząć?
I odpowiadając na koniec na pewnie najbardziej nurtujące Cię pytanie:
„Jaki sprzęt wybrać na początek?” moja odpowiedź jest prosta:
Taki, który pozwoli robić Ci zdjęcia. Taki, który sprawi, że fotografia stanie się dla Ciebie przyjemna. Taki, który pozwoli Ci się uczyć i popełniać błędy. Na który nie wydasz miliona moment i zrobisz trzy razy zdjęcie.
Na początek wybierz tańszy sprzęt (nawet telefon), który pozwoli Ci się „rozzdjęciować” i zobaczyć z czym to się w ogóle je. 🙂
A zaglądając na mojego bloga, poznasz trochę technicznych zagadnień, poznasz ten świat „od zaplecza” i zyskasz ogląd na to, czy chcesz się w to ładować. 🙂
A teraz pomyśl, poaanalizuj i bierz aparat w łapki i do roboty! 🙂
Pochwal się efektami lub zadaj pytanie, jeśli takie się pojawi.
Karolina. 🙂
Będę śledzić !! Sama zawsze bardzo chciałam robić zdjęcia, niestety druga pasja pochłania kupę pieniędzy 😋
Witaj Karolino
Świętny blog z którym zgadzam się w zupełności jestem również zakochana w fotografii i jak dużo moich znajomych mówi „mam te oko i serce” do fotografii 🙂 bardzo chciałabym dowiedzieć się jakie powinnam zrobić kolejne kroki aby za jakiś czas cieszyć się tak jak ty swoimi sukcesami.
Pozdrawiam 🙂
No to jeżeli „masz oko” to połowa sukcesu za Tobą. 🙂 Teraz tylko ciężka praca, setki zdjęć i obróbek i będzie perfekto. 🙂 hehe, a tymczasem zapraszam do aktywnego uczestnictwa w życiu bloga, buziaki! :*
Coś o tym wiem, w końcu ta „druga” pasja jest także i moją! 🙂 pozdrawiam 🙂
Pingback: Na co zwrócić uwagę podczas wyboru aparatu? oraz 3 rzeczy, które musisz zmienić, aby wejść na wyższy poziom w fotografii. - Pani z lasu - Karolina Polaczek Fotografia